Tworzenie przez całe życie "image'u", który (siłą rzeczy) nie ma pokrycia w rzeczywistości. Bo to jest image. Ma to sens?
I gdzie jest ta moja rzekoma miłość do ludzi i radość z życia? Dlaczego ich nie odczuwam? Bo ich po prostu nie mam.
To co piękne, musi mieć źródło piękna.
Jakże wielka i potężna siła musi stać za życiem.
Czy ludzie są szczęśliwi? Na pewno nie wszyscy. Tak wynika choćby z obserwacji ich twarzy na ulicach. Ale niektórzy są. Tych trzeba potraktować jako modele.
Człowiek to bądź co bądź, byt skończony i ograniczony. Choćby czasowo. I ten byt, o tym wie. Ma świadomość śmiertelności prawie od początku a potem tylko
coraz bardziej to do niego dociera, że kiedyś po prostu zostanie zasypany trudnościami i cierpieniem ponad swoją miarę, aż ulegnie, rozsypie się... No chyba, żeby wyprzedzić fakty jak Kowalski w "Znikającym Punkcie", albo jakiś płonący mnich.
Dusza ludzka to inna sprawa. Z duszą może być całkiem inaczej. Ale ludzki byt, określony czasem i
niepewność tego, co czeka go po drugiej stronie i świadomość absolutnej konieczności przejścia na tę stronę, porzucenia wszystkiego nie wiadomo kiedy i w jaki sposób, choć prawdopodobnie bolesny i zaskakujący, dołuje od czasu do czasu.
Co wyrazistszy okres naszego życia, powinien nas czegoś namacalnego, potrzebnego nauczyć. Dać nam naukę i wnioski na przyszłość. A nie tylko tak po prostu przeminąć.
Małe, ale wielkie przyjemności. Każdy powinien mieć jakieś swoje ulubione smarowidło do pieczywa. No i pieczywo. Ale także coś takiego jak ulubiona kurtka, instrument, kubek, buty, miejscówka, potrawa, etc. Takie nasze intymne Idaho. Własne źródło ciepła. I pamiętać, że nie wzięły się te zjawiska znikąd, tylko je doceniać. Niektórzy nie mają takiej fajnej koszuli, czy butów. Mieliśmy przecież na pewno choćby pojedyncze piękne chwile w życiu. Jest co doceniać. A skoro szatan rządzi tu na Ziemi, więc tym bardziej.
Ludzie z natury chcą się łączyć, bratać, bo więzi są piękne, jednak system pracuje nad tym by dzielić, rozłączać naturalne przyciąganie, żeby mieć pod sobą więcej posłusznych jednostek, pogubionych w świecie pojedynczych istot a nie grupową, globalną siłę ludzką. Zgodnie z zasadą "Rządź i dziel". Ludzi się napuszcza na siebie. Ludzie mają walczyć, o to, o tamto, o owamto. Mają się przebijać ofertą na siebie. Ale oczywiście propaganda jest inna.
Życie = Możliwość uczestniczenia w czymś jedynym w swoim rodzaju, czymś szczególnym, unikatowym. Ale czasem, dla niektórych, jest to na przykład wojna. Albo nowotwór, od razu po urodzeniu.
Świadectwa drugich ludzi. Sama esencja życia... No chyba, że są pijani ;) Albo właśnie wtedy!
Generalnie - wszystko już było. Mniej, lub bardziej. No może poza końcem WSZYSTKIEGO.
Na ile, i komu, możemy sobie pozwolić wejść w naszą prywatną strefę, by być (nadal?) demokratyczni? I skąd ta wartość się bierze? Sami tworzymy? Czy Najlepsi Urzędnicy po absolutnie rzetelnych, całkowicie obiektywnych, wolnych od prywatnych ocen, analizach i badaniach dochodzą jednomyślnie do jednoznacznej konkluzji i wskazują ten punkt?
No bo jeśli nie mamy prywatnej strefy, to jesteśmy niewolnikami. Ustalcie więc - pozwalacie ludziom mieć coś NAPRAWDĘ swojego, czy też żyjemy dla jakiejś z kapelusza wziętej idei, którą wy próbujecie formalnie zarządzać? Że niby tak jest, póki co, najlepiej a doskonałość jest tuż, tuż?
Ludzkość powinna najpierw chcieć jak najefektywniej, wykorzystać swoje JUŻ posiadane zasoby, czyli m.in. stare komputery, modemy i pozostałą elektronikę, a nie wywalać to wszystko jak leci, na plażach Afryki. Wtedy można by mówić o jakiejś namiastce ekologii. A nie cały czas produkować nowy elektrośmieć, w dodatku z akumulatorami zamontowanymi na sztywno w środku, aby po jakimś czasie musieć to gówno wywalić i szukać nowego. Pewnie droższego i gorszego. A Ty człowieku segreguj swoje domowe odpadki i wyjmuj z gniazdka nieużywaną ładowarkę, bo to doskonale odwraca Twoją uwagę od tego, co w tym czasie robią prawdziwi truciciele. P.S. I tak naprawdę już - to skąd jest czerpane to rzekomo tak czyste źródło energii, czyli prąd, do ładowania tych wszystkich zajebistych elektrycznych, "zielonych" samochodów? No bo na drzewach nie rośnie. A już na pewno, nie w pożądanych ilościach. Więc spokojnie. Póki co, bez węgla nie ma i prądu. (A panele fotowoltaiczne leżą na hałdach w Australii. Oni pierwsi zaczęli i już nie wiedzą co z tym odpadem mają robić, bo po 30 latach się zużył, a recycling póki co, nie wystartował jak należy, albo wcale. Tylko że Australia duża i pusta...., otwarta jak Afryka na komputery i elektroniczny smog). Gdybyście naprawdę byli tacy mądrzy, to już dawno każdy miałby choćby urządzenie do odzyskiwania energii z gotowanych kartofli, oraz przeznaczania jej na co tylko chce. Nie mam nic przeciw ekologii, bo to przecież sensowne, jednak nie lubię jak się robi z takich rzeczy obsesyjny kult, bo można na nim zarobić.
Ludzie chcą się czuć cały czas wspaniale. Nie da się. Cierpienie jest ceną za życie.
Istnieje chyba jakaś wiara w stopniowe eliminiowanie zła. Ale, że jak? Demokratyczne jego pokonanie i od pewnego momentu już go nie będzie? Bo ja uważam, że nawet gdyby ludzkość przeniosła się i skolonizowała inną planetę (co nam się cały czas przedstawia jako NASZ cel) to i tak cały smród pójdzie za "ludzkością" w kosmos. Chciwość, zazdrość, cynizm, kłamstwo. A do tego Coca-Cola, Mc Donald's, KFC.
Nie można powiedzieć Bogu jednej rzeczy. "Ty mnie nie rozumiesz."
A Ty człowieku, nie będziesz nigdy Bogiem. Wiesz dlaczego? Potrzebujesz fanów.
Jak nie wiesz co robić, to pamiętaj, że zawsze możesz umyć sobie ręce. Albo twarz.
Co ma NAPRAWDĘ wartość? Co jest NAJWYŻSZĄ wartością?
Wszystko jest po coś. Nawet jeśli nie istnieje. To też z jakiegoś powodu.
Czy wiesz, że gdy coś Ci upadnie i choć później Ty swoim staraniem, aby sprawę naprawić, postawisz to z powrotem na dawnym miejscu, to to i tak jest już całkowicie inne miejsce i nowa sytuacja?
Tak się zastanawiam, czym jest subtelność? Ale tak w swej istocie...
Do osób niepełnosprawnych trzeba mieć podejście i cierpliwość. Ale do kogo/czego nie trzeba, by były efekty?
Rządzą nami ludzie bez kompetencji, na szczęście, także bez wyrazu.
Pytanie: co oznacza w muzyce termin: "chałtura"? Granie pod publikę, dla jak największych tłumów i mas, za duże pieniądze - tak? Zastanówmy się zatem, kim są DJ-e demokracji?
Nie wiem co i jak, po co to wszystko, ale wierzę w Ostateczną Sprawiedliwość i jej oczekuję. To takie minimum sensu istnienia, w moim mniemaniu.
Tak się zastanawiam, jaki sens ma kaucja przy tymczasowym zwolnieniu podejrzanego? Przecież wolność jest bezcenna. Podobno.
i jak to jest, z tą miłością między gatunkami?
>Zawsze Słuchaj Swojego Kota<
Bo chodzi o to by się wspierać, czy o to by dymać (wykorzystywać podług własnych potrzeb) drugiego?
MIŁOŚĆ JEST KOCHANA.
Inflacja jest wynikiem chciwości ludzi, którzy ten system tworzą.
Czy naprawdę szczęściem w nieszczęściu pozostaje, że chciwość jednych ludzi, walczy z chciwością drugich ludzi? Czy o taki substytut pokoju nam chodzi?
Wszędzie jakieś warunki. Tylko ta miłość jakaś inna jest.
Wszyscy powinniśmy się tu (na Ziemi) czegoś nauczyć. Nawet sztuczna inteligencja! Ale zapamiętajmy - sztuczna inteligencja, i tak nie ma żadnych szans w starciu z PRAWDZIWĄ głupotą.
O filmie:
Ogólnie, gówno się kręci jako coś mega wielkiego, spektakularnego z całą masą nakładów, efektów, etc., etc., a wartościowe treści są kręcone płasko. Nie powinno być czasem, dokładnie odwrotnie?
Dlaczego jest tak mało czarnych w tenisie? Przecież to są mega sprawni ludzie. Gibcy, wytrzymali, zręczni i silni - dlaczego zatem?
Chciałbym, aby Cejrowskiego zjedli jacyś tubylcy.
Czas zdecydować (oczywiście demokratycznie), czy demokracja, to rządy większości (w tym wypadku, to raczej dyzmokracja), czy też prawo każdej, nawet najmniejszej mniejszości, do decydowania. Bo skoro tak - każda mniejszość to potencjalne veto dla większości, więc wąż zjada sam siebie. Dog Eat Dog.
"Kocham, więc jestem"
"Kara adekwatna do czynu" - czyli jaka? Oko za oko, ząb za ząb? Cofamy się. Pomijając to, że są różne oczy i różne zęby. Albo ktoś może nie mieć oczu, czy zębów. Jakie to głupie wszystko w tym wymiarze, bardziej chyba jednak, niesprawiedliwości.
Człowiek jako istota schizofreniczna. Potrafi nie bacząc na koszty, ratować jedną krowę, która wpadła w bagno, kotka wyciągnąć ze studzienki i dać mu drugie życie, z drugiej strony jest w stanie zabijać masowo kurczęta, byki, jeść psy, uśmiercać nienarodzone, czy nawet siebie.
Prawo Myśli, zastrzeżone ©